top of page

NA SKRÓTY:

o wydawnictwie

recenzje

 

recenzje

W poszukiwaniu Objawienia

Artystyczne poszukiwanie Boga MirosÅ‚awa SÅ‚omskiego 

 

Prof. dr hab. MirosÅ‚aw Lenart

​

RozÅ‚amanie przestrzeni polegajÄ…ce na oddzieleniu miejsca Å›wiÄ™tego (fanum) od tego, co je otacza (profanum), należy do fundamentalnych doÅ›wiadczeÅ„ czÅ‚owieka pragnÄ…cego znaleźć orientacjÄ™ w sferze wartoÅ›ci. Przekraczanie granicy oddzielajÄ…cej te dwa Å›wiaty zwiÄ…zane byÅ‚o, dla Å›wiadomego tych różnic czÅ‚owieka, z drogÄ… prowadzÄ…cÄ… poprzez akty o charakterze rytualnym do Å›wiÄ™ta rozumienia. ZnaczÄ…ce i jednoczeÅ›nie rozbudowane Å›wiadectwa tych typowo ludzkich sposobów podążania ku temu co niezrozumiaÅ‚e i jednoczeÅ›nie jawiÄ…ce siÄ™ jako Å›wiÄ™te, sÄ… czytelne do dzisiaj w kulturze chrzeÅ›cijaÅ„skiej, która przeniknęła nasz sposób poznawania Å›wiata w sferach i zakresach dotkniÄ™tych zwyczajnoÅ›ciÄ…, a przez to podatnych na zatarcie wÅ‚asnej genezy. W ten sposób Å›wiat pojęć i symboli przynależnych niegdyÅ› do rzeczywistoÅ›ci tego, co okreÅ›la siÄ™ jako sacrum, przenika dziÅ› do Å›wiata codziennoÅ›ci, w której na nowo definiowane sÄ… podziaÅ‚y charakterystyczne dla typowo religijnego doÅ›wiadczania otaczajÄ…cej nas rzeczywistoÅ›ci. Ponieważ w kulturze chrzeÅ›cijaÅ„skiej przekaz treÅ›ci wiary bardzo mocno zwiÄ…zany byÅ‚ z liturgiÄ…, obudowanÄ… niejako poprzez Å›wiÄ…tynie dopeÅ‚niajÄ…ce i utrwalajÄ…ce przekaz realizujÄ…cy siÄ™ we wspólnocie gromadzÄ…cych siÄ™ wokóÅ‚ oÅ‚tarza wiernych, wÅ‚aÅ›nie akty o charakterze liturgicznym oraz powiÄ…zana z nimi sztuka sakralna posiadaÅ‚y szczególnego rodzaju noÅ›ność. Wymownym tego przykÅ‚adem jest uporzÄ…dkowane wnÄ™trze Å›wiÄ…tyÅ„ prawosÅ‚awnych, charakteryzujÄ…cych siÄ™ ikonostasem oddzielajÄ…cym wiernych od kapÅ‚anów sprawujÄ…cych Å›wiÄ™te obrzÄ…dki. UporzÄ…dkowana forma ikonostasu, w poszczególnych rejestrach przedstawiajÄ…ca w sposób plastyczny najważniejsze prawdy wiary, proroków i Ojców KoÅ›cioÅ‚a, wyrażajÄ…ca specyfikÄ™ danego miejsca kultu poprzez przedstawienia lokalnych Å›wiÄ™tych  oraz przypominajÄ…ca poprzez ilustracjÄ™ wielkich Å›wiÄ…t o sakralnym wymiarze czasu, syntetyzowaÅ‚a to wszystko, co skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ na ludzkie możliwoÅ›ci percepcji tego, co niemożliwe do ogarniÄ™cia umysÅ‚em. Przenikanie siÄ™ tych dwóch Å›wiatów, nastÄ™pujÄ…ce w akcie czytania Ewangelii, czy też rozdawania eucharystii przy otwartych ÅšwiÄ™tych Wrotach, ilustruje to co w chrzeÅ›cijaÅ„stwie najważniejsze: Bóg, odwieczny Logos, komunikuje siÄ™ z czÅ‚owiekiem przez sÅ‚owo, a doskonaÅ‚ym wymiarem tej komunikacji jest SÅ‚owo wcielone - takie, które staÅ‚o siÄ™ ciaÅ‚em i jednoczeÅ›nie duchowym pokarmem. SÅ‚owo i ciaÅ‚o, spożywane w rytualnym akcie, stajÄ… siÄ™ dla chrzeÅ›cijan zadatkiem nieÅ›miertelnoÅ›ci, obietnicÄ…  peÅ‚ni życia i doskonaÅ‚oÅ›ci. PodkreÅ›lmy - dla chrzeÅ›cijan, a wiÄ™c tych, który uwierzyli, lub inaczej – którzy zostali obdarzeni Å‚askÄ… wiary. 

 

W obecnym, zsekularyzowanym Å›wiecie coraz częściej zasadne wydaje siÄ™ pytanie o to czym jest ikonostas, przestrzeÅ„ Å›wiÄ…tyni, czy Å›wiÄ™te rytuaÅ‚y dla kogoÅ›, kto Å‚askÄ™, lub też Å›wiatÅ‚o wiary utraciÅ‚? Sprecyzujmy - chodzi o ludzi, którzy nie identyfikujÄ…c siÄ™ wprost jako czÅ‚onkowie wspólnoty KoÅ›cioÅ‚a, wyroÅ›li jednak w kulturze chrzeÅ›cijaÅ„skiej, a zatem możemy siÄ™ spodziewać, że poszczególne elementy skÅ‚adajÄ…ce siÄ™ na przekaz wiary sÄ… dla nich czytelne, choć pozbawione wymiaru transcendentnego. W ten sposób, jako „nie Å›wiÄ™te” poddawane być mogÄ… rozlicznym reinterpretacjom, przewartoÅ›ciowaniom, czy wrÄ™cz manipulacjom. DziaÅ‚ania te jednak, jeÅ›li nie sÄ… obliczone na wywoÅ‚anie zainteresowania skandalem rozumianym tutaj jako dziaÅ‚anie Å›wiadomie obrażajÄ…ce uczucia religijne osób wierzÄ…cych, a przez to pozornie zwracajÄ…ce uwagÄ™ na problemy autentyzmu wiary, podczas gdy w istocie ukierunkowane sÄ… tylko i wyÅ‚Ä…cznie na autopromocjÄ™ twórcy, mogÄ… stać siÄ™ zarzewiem interesujÄ…cego dialogu twórcy z odbiorcÄ…, oraz, co może istotniejsze, skÅ‚onić tego ostatniego do zadania istotnych dla siebie pytaÅ„. 

 

Moim zdaniem wymownym Å›wiadectwem artystycznej kontemplacji Å›wiata prowadzÄ…cej do fundamentalnych pytaÅ„ na temat wiary jest twórczość MirosÅ‚awa SÅ‚omskiego. Mamy tu do czynienia z dzieÅ‚ami, ukÅ‚adajÄ…cymi siÄ™ w logiczny ciÄ…g skonstruowany w ten sposób, że poszczególne prace sÄ… niczym innym jak pytaniami stawianymi do Å›wiata, poÅ‚Ä…czonymi z prowokacyjnymi odpowiedziami. IstotnÄ… cechÄ… tych „obiektów”, jak je nazywa Artysta, jest interaktywność polegajÄ…ca zarówno na pomyÅ›le co do formy, tytuÅ‚u, obrazu oraz uzupeÅ‚niajÄ…cego go tekstu, który czyni z poszczególnych dzieÅ‚ opowieść. Literackość tych dzieÅ‚ nie jest jednak zbudowana jedynie sÅ‚owem, ale też za pomocÄ… przestrzeni przywoÅ‚ywanej przez okreÅ›lone przedmioty, jak bilety, skrzynka telefoniczna, przyrzÄ…dy pomiarowe, sterownicze, czy dalekopis. DziÄ™ki temu komunikacja, jakÄ… buduje SÅ‚omski z odbiorcÄ… charakteryzuje siÄ™ dynamikÄ… i ruchem. Poszczególnych „obiektów” SÅ‚omskiego nie da siÄ™ tylko czytać, ani tylko oglÄ…dać. Przy czym „czytać” i „oglÄ…dać” należy jednak ująć w cudzysÅ‚ów ponieważ każde z tych pojęć w tym przypadku znaczy wiÄ™cej. Owo „wiÄ™cej” (też ujmijmy je w cudzysÅ‚ów), szybko daje siÄ™ dookreÅ›lić poprzez to, co jest efektem przechodzenia kolejnych „stacji” (jak chce Artysta). Chodzi o wybicie z rytmu postrzegania rzeczywistoÅ›ci, obarczonego brakiem uÅ›wiadamiania sobie pytaÅ„, których efektem jest ciÄ…g myÅ›li pojawiajÄ…cy siÄ™ w naszych gÅ‚owach. W kontakcie z „obiektami” SÅ‚omskiego nie można uniknąć uporczywego zadawania pytaÅ„, ale też – w konsekwencji tego – odpowiedzi. Tekst zawarty w dzieÅ‚ach zrodzi zatem inny tekst (oddajmy hoÅ‚d Ricoeurowi) i doprowadza nieuchronnie do zarejestrowania go na trwaÅ‚e jako swoistego spotkania z filozofiÄ… w nas samych. DziÄ™ki pracom SÅ‚omskiego możemy poczuć, że „miÅ‚ujemy mÄ…drość” bez wzglÄ™du na to, czy to, czego doÅ›wiadczamy zostaje odrzucone, przyjÄ™te, czy też uÅ›wiadamiamy sobie, że nie do koÅ„ca zrozuniane. Samo rozumowanie staje siÄ™ w kontakcie z jego pracami zadaniem, przyjemnoÅ›ciÄ…, wyzwaniem, a przez to, że wystawione „obiekty” oscylujÄ… wokóÅ‚ spraw z religiÄ… powiÄ…zanych, stajemy na drodze ku rozumieniu opisanej w sÅ‚ynnej maksymie: intellectus quaerens fidem.

 

Zbliżmy siÄ™ do poszczególnych „obiektów” SÅ‚omskiego. Skoro już padÅ‚o po raz kolejny jego nazwisko, nie odrywajmy jego dzieÅ‚ od osoby -  bo przecież nie tylko opowiedzÄ… nam coÅ› istotnego o ich Twórcy, ale przede wszystkim bÄ™dÄ… dla nas manifestacjÄ… celu ich powstawania, jakim jest gÅ‚Ä™bsze zrozumienie samego czÅ‚owieka. Jego biografia, banalna, jak każdego kto jest zwieszony pomiÄ™dzy fenomenem poczÄ…tku i koÅ„ca życia, niewiele dopowie nam do rozumienia opowiedzianego w pracach sensu gÅ‚Ä™boko podmiotowego Å›wiata twórcy. Dopiero dostrzeżenie, w nich Å›ladu zatrzymanego w poszczególnych dziaÅ‚ach artystycznych zdarzenia, czyli przerwania semantycznego ciÄ…gu postrzegania rzeczywistoÅ›ci, wybija nas na inny poziom poznania otaczajÄ…cej rzeczywistoÅ›ci. 

 

Zanim podążymy drogÄ… wyznaczonÄ… przez proponowane „stacje”, stajemy przed otwierajÄ…cÄ… wystawÄ™ pÅ‚aszczyznÄ… zÅ‚Ä…czonych grafik poÅ‚Ä…czonych aluminiowÄ… konstrukcjÄ… uformowanÄ… z odpadów zmechanizowanej cywilizacji. Grafiki te uporzÄ…dkowane zostaÅ‚y w horyzontalnie uÅ‚ożonych rejestrach.  Górny ciÄ…g przerywa zacytowana w centrum Ikona Chrystusa Pantokratora  napisana w XIV stuleciu przez Andrieja Rublova dla zwienigorodzkiego rzÄ™du Deesis. Twarz Chrystusa, umieszczona w szeregu stworzonym przez graficzne postaci opisane jako wyobrażenia (pisownia oryginalna): conformist, egoist, evangelist, intelectualist, artist, jurnalist, pessymist, prophet, rock star, rzuca siÄ™ w oczy i natychmiast staje zagadkÄ…. Po części rozwiÄ…zuje jÄ… tytuÅ‚ nadany instalacji: „projekt ikonostas”. Rejestr dolny „ikonostasu” uzupeÅ‚niajÄ… przedstawiania sylwetek: alchemist, bard, geodesist,  oraz idiot. Na samym dole: Archangelost,  Lady Day, Martyr, Our Lady, Rebel, Suicide. To co natychmiast rzuca siÄ™ w oczy to brak carskich wrót. Jest to zapowiedź braku komunikacji ze Å›wiÄ™toÅ›ciÄ… doÅ›wiadczanÄ… w rycie bÄ™dÄ…czym niczym innym jak Å›wiÄ™tem rozumienia odtwarzanym przez liturgiÄ™. ZastÄ™pujÄ… je zawieszone przy postaciach napisy: Beautiful Gates / Entrance, zapowiadajÄ…cych możliwość przejÅ›cia, ale nie dajÄ…cych możliwoÅ›ci realizacji przekroczenia przestrzeni, w jakiej siÄ™ znajdujemy (nawet jeÅ›li graficzne wyobrażenia barda i geodety miaÅ‚yby symbolizować jakieÅ› „otwarcie”).  Jakby ktoÅ› dla żartu przywiesiÅ‚ tabliczki wyrwane z wÅ‚aÅ›ciwych dla nich przestrzeni i umieÅ›ciÅ‚ je w niewÅ‚aÅ›ciwym dla komunikatów zawartych w sÅ‚owach miejscu. Wszystko zatem rozgrywać siÄ™ bÄ™dzie przed „ikonostasem”, który jest zasygnalizowanÄ… barierÄ… i  jednoczeÅ›nie nadziejÄ… na przejÅ›cie tam, gdzie znajduje siÄ™ coÅ›, co okreÅ›lone jest na instalacji jako „important” (pod ikonÄ… Chrystusa). ÅšledzÄ…c poszczególne postaci zawieszone na sprawiajÄ…cej wrażenie prowizorycznoÅ›ci konstrukcji bardzo Å‚atwo zorientować siÄ™, co stanowi barierÄ™ w dochodzeniu do tego, co zwiÄ…zane jest z doÅ›wiadczeniem wiary. Tak, jak na prawdziwym ikonostasie postaci uobecniajÄ… raj, a przez to rzeczywistość dostÄ™pnÄ… tylko dla wierzÄ…cych, tak w zamieszczonych grafikach osoby, na które patrzymy sÄ… manifestacjÄ… codziennoÅ›ci. „Profanum” zbudowane jest poprzez zaznaczenie ról, w jakie wkroczyli portretowani. W rolach tych zostali uwiecznieni stajÄ…c siÄ™ punktem odniesienia do wartoÅ›ci przez siebie prezentowanych. Dodajmy, że sfera wartoÅ›ci zaznaczona zostaÅ‚a przy tym w sposób artystyczny uzupeÅ‚niajÄ…c determinujÄ…ce danÄ… rolÄ™ okreÅ›lenie. Jest to zabieg, który towarzyszyÅ‚ bÄ™dzie praktycznie wszystkim „obiektom” SÅ‚omskiego. Obraz zestawiony ze sÅ‚owem domagaÅ‚ siÄ™ bÄ™dzie caÅ‚y czas uzupeÅ‚nienia, które nie jest nigdy dane jako wykÅ‚adnia, co najwyżej – jako zadanie do wykonania. Tym samym dzieÅ‚a nie sÄ… dawnymi emblematami, w których rozmiÅ‚owali siÄ™ zwÅ‚aszcza literaci – moralizatorzy w XVI i XVII stuleciu. SÅ‚omski nie moralizuje: dzieli siÄ™ swojÄ… przeszÅ‚oÅ›ciÄ… zapisanÄ… szeregiem ważnych dla ksztaÅ‚towania poglÄ…dów na Å›wiat postaci, obnaża w stopniu możliwym do interpretacji emocje, przede wszystkim jednak manifestuje, że Å›wiat przez niego doznawany posiada strukturÄ™ zamkniÄ™tÄ…. Jego „ikonostas” jest bowiem manifestacjÄ… bariery, jakÄ… dla czÅ‚owieka może być wÅ‚asne otoczenie. Åšwiat ludzi szczelnie zaciskajÄ…cy krÄ…g poznania, narzucajÄ…cy przestrzeÅ„, którÄ… wypada respektować, jak respektuje siÄ™ wolność drugiej osoby. Być może dlatego jedyne źródÅ‚o Å›wiatÅ‚a, jakie nie manifestuje siÄ™ w szaroÅ›ciach, lecz olÅ›niewa barwami, umieszczone zostaÅ‚o ponad instalacjÄ…. PrzypominajÄ…cy witraż Å›wietlisty krÄ…g nad „ikonostasem” przywoÅ‚uje obraz umieszczonych w gotyckich katedrach nad prezbiterium lunet. WpadajÄ…ce od wschodu Å›wiatÅ‚o nad oÅ‚tarzem, symbolizujÄ…ce zwyciężajÄ…cego Å›mierć Chrystusa, przypominaÅ‚o wierzÄ…cym o innym, lepszym Å›wiecie. KrÄ…g różnobarwnego Å›wiatÅ‚a w instalacji SÅ‚omskiego witrażem jednak nie jest. Umieszczone na nim koncentrycznie rysunki wirujÄ… w jakimÅ› nieodgadnionym cyklu wokóÅ‚ Å›rodka cienkiego jak szpic cyrkla wbitego dla narysowania idealnej figury. Kto widziaÅ‚ na Å›redniowiecznych obrazach stwarzajÄ…cego Å›wiat Boga, który z cyrklem w rÄ™ku nadaje porzÄ…dek i ruch swojemu dzieÅ‚u, nie omieszka zadać pytania o narzucajÄ…ce siÄ™ tu podobieÅ„stwa, ale też o istotÄ™ stania w centrum. WracajÄ…c do Artysty, uwikÅ‚anego w konstelacjÄ™ wirujÄ…cego wokóÅ‚ niego Å›wiata, czy nie jest on obrazem tragizmu czÅ‚owieka, który pragnie napÄ™dzać i kontrolować wszystko broniÄ…c swojej pozycji w samym Å›rodku kreowanej przez siebie rzeczywistoÅ›ci? Postrzeganie przestrzeni, jaka zdaje siÄ™ nam roztaczać poza granicÄ… naszego ciaÅ‚a, podsuwa zÅ‚udzenie naszej uprzywilejowanej poznawczo i wartoÅ›ciujÄ…co pozycji. CzÅ‚owiek wierzÄ…cy stawia jednak w centrum Chrystusa i tak ksztaÅ‚tujÄ…c przestrzeÅ„ wartoÅ›ci czuje siÄ™ naprawdÄ™  wolny. Już nic nie musi, nic go nie ogranicza, a zewnÄ™trzne konstelacje postaci dla niego ważnych, znajdujÄ… swoje miejsca, które nie jest nadane im przez pragnienia, wspomnienia czy lÄ™ki. Umieszczony przez SÅ‚omskiego nad „ikonostasem” krÄ…g barwnego Å›wiatÅ‚a zaciemnia tylko to, co jeszcze niepewne, co wynika z niezaspokojonego pragnienia interpretacji, co wyklucza mistyczne doÅ›wiadczenie stawania twarzÄ… w twarz, gdzie Å›wiatÅ‚o poznania w swojej peÅ‚ni unicestwia wszystko co może stanowić przeszkodÄ™ w totalnym rozpÅ‚yniÄ™ciu siÄ™ w doskonaÅ‚oÅ›ci.

 

Geometryczna forma koÅ‚a jest zresztÄ… obecna także w innych „obiektach”. Wystarczy wspomnieć „Egonawigator”, pokazujÄ…cy, że zawsze i wszÄ™dzie jesteÅ›my u celu. Praca ta, wykorzystujÄ…ca tarczÄ™ busoli ukazuje ten sam niepokój czÅ‚owieka, który im bardziej jest w centrum, co podkreÅ›la jego egocentryczność we wszystkich aspektach życia, tym bardziej staje siÄ™ karykaturÄ… osoby. BÄ™dÄ…c u celu, czyli samym Å›rodku, nie potrzebuje wskazówek ukazujÄ…cych mu strony Å›wiata i wyznaczajÄ…cych mu kierunki dziaÅ‚aÅ„. Tym samym nie podlega już żadnemu ruchowi mogÄ…cemu być zadatkiem samodoskonalenia. W konsekwencji tego nie potrafi uchwycić wÅ‚asnego czasu rozciÄ…gajÄ…cego siÄ™ pomiÄ™dzy fenomenem narodzin i Å›mierci. Przede wszystkim jednak nie potrafi niczego sobie odmówić, bo w akcie tym zaznaczony  byÅ‚by  jakiÅ› ruch wskazujÄ…cy na niepożądanÄ… rezygnacjÄ™ ze stanu zadowolenia z bycia ze sobÄ… samym – źródÅ‚a i celu egzystencji.

 

Egoizm i  egocentryzm należą do zagadnieÅ„, które odczytać można analizujÄ…c wiele prac SÅ‚omskiego. Nie jest ich pozbawiony także „obiekt” nazwany Radarem Åšwiatowej Kongregacji ds. Synchronizacji Idei (WISC). Pokazuje on w istocie system wspomagania egoistów, którzy ulegajÄ… zÅ‚udzeniu swojego indywidualizmu podczas gdy w rzeczywistoÅ›ci ich egocentryzm jest kluczem do sukcesu „WISC”. Obserwowany u nich zanik różnic ideowo-kulturowych  nie tylko wyklucza agresjÄ™, co wiÄ™cej eliminuje jakiekolwiek samodzielne dziaÅ‚anie. DziÄ™ki temu ulegajÄ… zanikowi zachowania uważane za bÅ‚Ä™dne, ale też zagÅ‚adzie ulega czÅ‚owieczeÅ„stwo jako forma moralnego przeżywania Å›wiata.

 

CzÅ‚owiek charakteryzujÄ…cy siÄ™ przerostem wÅ‚asnego „ego” nie jest jednak pozbawiony  pragnienia Å›wiÄ™toÅ›ci. Dochodzenie do niej nie może jednak zaburzać jego bÅ‚ogostanu polegajÄ…cego na kontemplacji wÅ‚asnej doskonaÅ‚oÅ›ci. Jedynym możliwym wyjÅ›ciem jest doÅ›wiadczenie Å›wiÄ™tość jako odbicia  siebie samego.  StÄ…d też pomocny staje siÄ™ inny „obiekt”, a mianowicie „Relikwiarz cyfrowy”, gotowy wyprodukować przedmioty uznane za swiÄ™te, z profilami dna ludzi ze Å›wiata kultury sportu i polityki. Kult tych relikwii jest niczym innym jak spoglÄ…daniem w lustro z nadziejÄ…, że odbicie zadowoli patrzÄ…cego lub przedstawi  jeszcze doskonalszy, pozbawiony ruchu Å›wiat, w którym wartoÅ›ci sprowadzajÄ… siÄ™ do pojÄ™cia sukcesu oznaczajÄ…cego przede wszystkim bycie w centrum uwagi.

 

ÅšwiÄ™tość, która nie przeradza siÄ™ we wzorzec do naÅ›ladowania jest tematem „obiektu” przedstawiajÄ…cego „Åšw. Bilecjusza z Ternion”. Åšw. Bilecjusz nie pociÄ…ga swojÄ… Å›wiÄ™toÅ›ciÄ… – praktycznie nie możemy nic powiedzieć na jej temat. Narzucona mu rola sprowadza siÄ™ bowiem do opieki nad przybywajÄ…cymi na stacjÄ™ ludźmi oraz wydawania biletów podróżujÄ…cym po drogach wÅ‚asnego życia peregrynantom. To oni sami kierujÄ… swoim losem wybierajÄ…c bogactwo czy zdrowie, mogÄ…ce siÄ™ zamienić w stacji  docelowej w biedÄ™ czy chorobÄ™. Do celów, jakim jest kariera, stacjÄ… poÅ›redniÄ… bÄ™dzie wyrzeczenie, do wiary, zwÄ…tpienie, do sukcesu praca, do przyjaźni zdrada, itd. Dramat ludzkiego bycia uchwycony przez SÅ‚omskiego polega tu nie tyle na koniecznoÅ›ci dokonywania wyboru, ile na braku pokory polegajÄ…cej na uporczywym pragnieniu kierowania swoim losem, na koncentrowaniu siÄ™ na celach bez refleksji nad tym, ze wybory te pociÄ…gajÄ… rezygnacjÄ™ z czegoÅ›, czego na stacji docelowej możemy żaÅ‚ować. Nie da siÄ™ bowiem jednoczeÅ›nie jechać we wszystkich kierunkach. Jedynie pozostanie ze Å›w. Bilecjuszem gwarantowaÅ‚oby kontrolÄ™ nad wszystkim tym, czym jest nasza egzystencja, poprzez wyzbycie siÄ™ wszystkiego. Brak zainteresowania jego osobÄ… wynika z braku chÄ™ci poÅ›wiÄ™cenia wÅ‚asnego życia, w którym przeżycie  - jak najbardziej intensywne - „czegoÅ›”, podniesione jest do rangi wartoÅ›ci nadrzÄ™dnej. Nie chodzi tu jedynie o sferÄ™ zaspokajania pragnieÅ„ cielesnych, ale także duchowych. Przesada w każdej z tych aktywnoÅ›ci prowadzić może do utraty równowagi, popadniÄ™cie w uzależnienie, które wypacza sens dziaÅ‚aÅ„, i odziera czÅ‚owieka z jego czÅ‚owieczeÅ„stwa.

 

Pytanie o równowagÄ™ rozumianÄ… jako odkrywanie smaku kontemplujemy w „obiekcie” nazwanym Botonazy. Jak czytamy w opisie Botonazy to imiÄ™ cukiernika zgÅ‚Ä™biajÄ…cego filozofiÄ™ smaku. W swoich eksperymentach dążyÅ‚ do znalezienia sÅ‚odyczy doskonaÅ‚ej, dajÄ…cej szczęście. Praca Artysty oparta jest w tym wypadku na wizerunku automatu do dystrybucji konfekcjonowanych wyrobów cukierniczych, w którym można kupić batoniki i tabliczki czekolady, które na etykietach przywoÅ‚ujÄ… m.in. nazwiska wielkich filozofów. Można zatem zjeść baton zwany Sokrates, Kant, czy Heidegger. Nakarmić siÄ™ można też BujdÄ… gwiazdkowÄ…, czy PlatonadÄ…. Szczęście rozumiane jako idealny smak myÅ›li wydaje siÄ™ tu być kolejnÄ… bÅ‚Ä™dnÄ… tezÄ… postawionÄ… w swoistej grze na dochodzenie do rozumienia. JeÅ›li bowiem szczęście to doÅ›wiadczenie maksymalnego zadowolenia z posiadanych pozytywnych dóbr - to czy smak myÅ›li może być dobrem pozytywnym? Takim, które jest i jest naprawdÄ™? Znowu wchodzimy tu na pole refleksji o egoizmie czÅ‚owieka, który poprzez poÅ‚ykanie i trawienie kolejnych systemów filozoficznych czuje siÄ™ kimÅ› lepszym, a przez to czÄ™sto szczęśliwszym. Liczy siÄ™ bowiem przede wszystkim jego rozumienie Å›wiata i pewność oparta na przekonaniu, że wie wiÄ™cej i lepiej niż inni. Bez siebie w centrum znowu nie poczuÅ‚by smaku - przecież u genezy smaku dajÄ…cego szczęście musi być jego wybór, jego zdolnoÅ›ci myÅ›lowe, a w konsekwencji - jego wielkość i  niepowtarzalność. Tak rozumiany smak nie jest jednak dobrem pozytywnym, niezależnym od podmiotu. Przytoczona wyżej definicja szczęścia ma sens tylko wtedy jeÅ›li owymi dobrami, które sÄ… naprawdÄ™ bÄ™dÄ… cnoty, a wiÄ™c wartoÅ›ci, jakie zdobywana poprzez wyrzeczenie – nie przyjemnoÅ›ci. Cnoty nie można posiąść czytajÄ…c dziaÅ‚a uczonych filozofów i rozkoszujÄ…c siÄ™ ich wywodami. W poÅ‚ykaniu kolejnych batoników symbolizujÄ…cych logiczne rozrywki kryje siÄ™ przewrotna prawda o pokarmie, którego losy determinuje nie mózg, ale przewód pokarmowy posiadajÄ…cy swoje znaczÄ…ce zakoÅ„czenie. Tymczasem cnoty nie można „poÅ‚knąć” i przetrawić co obrazowo ukazywano niegdyÅ› w legendzie hagiograficznej o Å›w. MaÅ‚gorzacie, która rzucona smokowi na pożarcie zostaÅ‚a przezeÅ„ wypluta. ZÅ‚o nie trawi Å›wiÄ™toÅ›ci, musiaÅ‚oby jÄ… bowiem zamienić w coÅ›, co  nie w istotny sposób zdegradowaÅ‚oby wartoÅ›ci wpisujÄ…ce siÄ™  w to, co doskonaÅ‚e. W Botonazym uchwycony zostaÅ‚ spór miÄ™dzy myÅ›lowÄ… zabawÄ… a aretologiÄ…, co staje siÄ™ jaÅ›niejsze jeÅ›li przywoÅ‚amy znany wiersz Zbigniewa Herberta  „PotÄ™ga smaku”. W smaku, jak pisze poeta „sÄ… wÅ‚ókna duszy i czÄ…stki sumienia”; prawda o tym powróci jeszcze w innym „obiekcie” wykreowanym przez SÅ‚omskiego.

 

Chodzi o  Conscience Phone, telefon potrzebny w chwilach, kiedy odzywa siÄ™ nasze sumienie. Problem, jaki porusza ten „obiekt” dotyka istotnej w naszej kulturze przesiÄ…kniÄ™tej chrzeÅ›cijaÅ„stwem, kwestii moralnoÅ›ci. DokÅ‚adniej - problemów z moralnoÅ›ciÄ… polegajÄ…cych na Å‚atwoÅ›ci samousprawiedliwiania siÄ™ oraz zagÅ‚uszania sumienia lub też traktowania go w sposób instrumentalny. Telefonem SÅ‚omskiego można zadzwonić wykrÄ™cajÄ…c numery od 1. do 10., które, choć nie sÄ… odpowiednikami przykazaÅ„ z dekalogu rozważanych w rachunku sumienia, nawiÄ…zujÄ… do nich. Nazwane sÄ… jednak i posegregowane inaczej, niejako tematycznie: hierarchia, relacje, sacrum, respekt, istnienie, instynkt, prawda, rzeczywistość. Ich wykÅ‚adnia w doÅ‚Ä…czonym tekÅ›cie jeszcze bardziej przekonuje, że mamy tu do czynienia z wyrażeniem gÅ‚Ä™bokiego kryzysu doÅ›wiadczenia moralnoÅ›ci, porzÄ…dkowanej przez wierzÄ…cego katolika w akcie spowiedzi bardzo czÄ™sto przez swoisty  legalizm. Charakterystyczne dla takiej postawy wiÄ…zanie konkretnego grzechu z zadanÄ… pokutÄ…, zawdziÄ™czamy w dużym stopniu Å›redniowiecznym ksiÄ™gom penitencjalnym. Dlatego nie dziwi, choć czÄ™sto drażni, rozdźwiÄ™k pomiÄ™dzy partycypacjÄ… w praktykach religijnych osoby manifestujÄ…cej swojÄ… wiarÄ™ i jej postawÄ… w stosunku do drugiego czÅ‚owieka. Czyż tak rzadko spotykamy osoby, które uważajÄ…, iż majÄ… bardzo dobre relacje z Bogiem, spowiadajÄ… siÄ™ i czÄ™sto partycypujÄ… w nabożeÅ„stwach, ale zaznaczajÄ… lub wyrażajÄ… w swoim dziaÅ‚aniu, że istnieje spora grupa ludzi, których nie akceptujÄ… lub wrÄ™cz nienawidzÄ…? Z drugiej strony utrata Å‚aski wiary wcale nie pozbawiÅ‚a czÅ‚owieka wyrzutów sumienia i stÄ…d tak wielka potrzeba wyznania nieprawoÅ›ci oraz poczucia doznania przebaczenia. Åšwiat tych potrzeb „zagospodarowujÄ…” we wspóÅ‚czesnym Å›wiecie różnej maÅ›ci „psychoterapeuci” handlujÄ…cy przebaczeniem w formie i zakresie przewidzianym w cenniku usÅ‚ug. Conscience Phone SÅ‚omskiego stawia czÅ‚owieka przed pytaniem o źródÅ‚o przebaczenia, jest kolejnÄ…, wielkÄ… ekspresjÄ… woÅ‚ania o Å‚askÄ™ wiary, bez której wyznanie i przebaczenie nigdy nie osiÄ…gnÄ… wymiaru transcendentnego.

 

Na koniec przystaÅ„my przy „obiektach”, które dotykajÄ… problemu, jaki wydaje siÄ™ wszechobecny w pracach SÅ‚omskiego – doÅ›wiadczeniu umierania. UjÄ™ty jest on w ramy pomiÄ™dzy „obiektem” „Apple tree”, który ukazuje genezÄ™ wyboru poznania w ogrodzie rajskim, co okazaÅ‚o siÄ™ równoznaczne z wyborem Å›mierci, jako koniecznego doÅ›wiadczenia wpisanego w ludzkÄ… egzystencjÄ™. Banalnym jest stwierdzenie, że czÅ‚owieka zrozumieć można jedynie z perspektywy jego Å›mierci. MówiliÅ›my też już o tym, że odrzucenie jej nie pozwala na kontrolowanie wÅ‚asnego czasu. SÅ‚omski proponuje refleksjÄ™ o Å›mierci zacząć od powtórzenia decyzji pierwszych rodziców. Problem w tym, że my sami naszego pojawienia siÄ™ na Å›wiecie nie jesteÅ›my w stanie kontrolować. Wybór, a wÅ‚aÅ›ciwie akceptacja Å›mierci jako koniecznego kresu drogi, w którÄ… wpisuje siÄ™ posiadanie wÅ‚asnej historii życia, zmagania siÄ™ z poznaniem, przeżywania emocji, ma swoje konsekwencje. Otóż akceptujÄ…c wÅ‚asnÄ… Å›mierć stajemy na poczÄ…tku drogi do poznania, otwieramy siÄ™ na wszystko, co wpisuje siÄ™ w doÅ›wiadczenie typowo ludzkie, a wiÄ™c także – doÅ›wiadczenie Boga. Spotkanie z Bogiem nastÄ™puje tam, gdzie czasami nikt siÄ™ tego nie spodziewa. SzukajÄ…c Å‚aski wiary SÅ‚omski zdaje siÄ™ ocierać nieustannie o tajemnice, które choć dostÄ™pne na wyciÄ…gniÄ™cie rÄ™ki stajÄ… siÄ™ nieuchwytne ponieważ zakrywa je dekonstrukcja i reinterpretacja zjawisk, przedmiotów, czy emocji. Utrwalone w formie artystycznej zamiast przybliżać stanowiÄ… czÄ™sto balast i barierÄ™ poznania tego, co wyczekiwane. Być może wÅ‚aÅ›nie dlatego w „obiekcie” zatytuÅ‚owanym „Ja”, który jest niczym innym jak wizjerem - po naciÅ›niÄ™ciu guzika Artysta, ale także każdy widz, widzi przez soczewkÄ™ samego siebie. Gdzie jest Bóg? Czy poza kolorowÄ… rozetÄ… nad „ikonostasem”? Czy w niewidocznej liturgii, w której nie można w peÅ‚ni uczestniczyć ponieważ staje siÄ™ ona jedynie kolejnym obrazem rzeczywistoÅ›ci rzucajÄ…cym nowe wyzwanie do tego, aby  go odrzeć z tajemnicy? Wydaje mi siÄ™, że najbliżej odpowiedzi na najistotniejsze pytania, jakie stawiane sÄ… w „obiektarium” SÅ‚omskiego jest praca zatytuÅ‚owana „Bratu”. Widzimy na nim dwa powtórzone zdjÄ™cia, przy czym na jednym z nich postać dziecka zostaÅ‚a wyretuszowana. PrzywoÅ‚ana przestrzeÅ„, uwieczniona na fotografii pozbawionej jednego z jej znaczÄ…cych  elementów budzi niepokój. Brak ten, opisany bodaj najwczeÅ›niej przez Å›w. Augustyna po Å›mierci jego matki, czyni przestrzeÅ„ jednym wielkim woÅ‚aniem o obecność i jednoczeÅ›nie manifestacjÄ… nieobecnoÅ›ci osoby. Åšmierć drugiego, wymazuje go bowiem z naszej przestrzeni i to przede wszystkim wzbudza w nas poczucie żalu, wyrażonego w najsmutniejszych sÅ‚owach Å›wiata – już nigdy… JeÅ›li porównać z czymÅ› emocje czÅ‚owieka pozbawionego Å‚aski wiary, ale usilnie jej pragnÄ…cego, podobne one bÄ™dÄ… do doÅ›wiadczenia braku osoby, z którÄ… jesteÅ›my zwiÄ…zani emocjonalnie w przestrzeni wÅ‚asnego życia. Jej brak jest odczuwalny w każdym miejscu naszego wspólnego niegdyÅ› obcowania, istniejÄ…cego już tylko w pamiÄ™ci. 

 

Podobnie wiara wyraża siÄ™ w pragnieniu obecnoÅ›ci, kontaktu z osobÄ…, nie przedmiotami. Dlatego w twórczoÅ›ci SÅ‚Å‚omskiego, w jego „czytaniu”, „oglÄ…daniu”, a w konsekwencji tego – „przetwarzaniu” (także artystycznym) Å›wiata, brak jednego istotnego elementu – sÅ‚uchania. CzÅ‚owiek, który umie sÅ‚uchać daje Å›wiadectwo wÅ‚asnej pokory. Nie bez powody w encyklice Lumen fidei, przygotowanej przez Benedyta XVI, a opublikowanej przez papieża Franciszka w  2013 r., akcent poÅ‚ożony jest  na wiarÄ™, która wiąże siÄ™ ze sÅ‚uchaniem. Abraham nie widziaÅ‚ Boga, ale sÅ‚yszaÅ‚ Jego gÅ‚os. W ten wÅ‚aÅ›nie sposób wiara otrzymuje osobisty charakter, ponieważ rodzi siÄ™ ze sÅ‚uchania i gotowoÅ›ci na dialog z Bogiem, który jest osobÄ…. Bóg nie jest Bogiem jakiegoÅ› miejsca, przestrzeni, ani czasu. DrogÄ… Jego poznania jest czÅ‚owiek.  CzÅ‚owiek, który jest zdolny odpowiedzieć na woÅ‚anie po imieniu skierowane do niego przez SÅ‚owo (Lumen fidei 8). 

 

Ilość tekstów, jakie doÅ‚Ä…czone sÄ… do „obiektów” SÅ‚omskiego mogÄ… być Å›wiadectwem lÄ™ku Artysty przed tym, że kontakt z jego pracami bÄ™dzie zbyt powierzchowny. Faktycznie, trudno przejść obok jego twórczoÅ›ci obojÄ™tnie, czego zapewne on sam ma Å›wiadomość. Wydaje mi siÄ™ jednak, że bez wzglÄ™du na to, czy ktoÅ› zapozna siÄ™ z narzuconÄ… formÄ… odbioru jego dzieÅ‚, czy zarejestrowane zostanÄ… one w pamiÄ™ci jedynie jako obrazy zinterpretowanej rzeczywistoÅ›ci – przebije siÄ™ przez nie krzyk rozpaczy nietuzinkowego Artysty, pragnÄ…cego odkryć w powierzchownoÅ›ci produktów ludzkiej egzystencji drogÄ™ do doznania Objawienia.

 

24.01.2018 ML

...

Prof. UO MirosÅ‚aw Lenart

dr hab. nauk humanistycznych, mgr-lic. teologii

​

Dyrektor Archiwum PaÅ„stwowego w Opolu, Profesor Uniwersytetu Opolskiego. Kierownik Pracowni Literatury Epok Dawnych. Absolwent opolskiej polonistyki oraz teologii na KUL-u (po studiach doktoranckich otrzymaÅ‚ licencjat kanoniczny rzymski). Na Uniwersytecie Opolskim pracuje od 1994. Od roku 2001 zwiÄ…zany z różnymi uniwersytetami wÅ‚oskimi, na których prowadziÅ‚ zajÄ™cia z literatury, jÄ™zyka i historii Polski. W latach 2006-2010 wykÅ‚adaÅ‚ historiÄ™ kultury polskiej na Uniwersytecie w Padwie. CzÅ‚onek wielu miÄ™dzynarodowych instytutów oraz stowarzyszeÅ„ naukowych. Od 2011 zasiada w Radzie Programowej SpóÅ‚ki Telewizja Polska SA OddziaÅ‚ w Opolu. Jest wspóÅ‚zaÅ‚ożycielem oraz pierwszym rektorem Accademia dei Rampanti we WÅ‚oszech.

bottom of page